Gry filmowe to sztuka wymierająca. W okresie świetności szóstej generacji konsol praktycznie każdy film doczekał się efektownej adaptacji gry wideo, ale ciągłe wypadanie zapłonu oznacza, że we współczesnych czasach rzadko mamy okazję odkrywać nasze ulubione kinowe światy w interaktywnych formach.
Dlatego też byłem po cichu podekscytowany „Cichym miejscem: drogą przed nami”. Zamiast bezpośredniej adaptacji filmowej, akcja rozgrywa się w ciągu pierwszych kilku miesięcy od inwazji obcych, która stanowi kluczową, komplikującą akcję serii. Przez następne sześć godzin następuje trzymający w napięciu, ale przewidywalny horror typu stealth, z wyraźnie widocznymi inspiracjami, ale nigdy do końca nie osiągającymi tych wyżyn.
Wcielasz się w Alexa, ocalałego z astmy, który od czasu inwazji stracił prawie wszystko. Spotykamy ją 120 dnia po rozpoczęciu dystopii, z częstymi przebłyskami powrotu do jej życia przed i bezpośrednio po przybyciu wrzecionowatych, wrażliwych na hałas kosmitów. Rozgrywający się zaledwie kilka dni film przedstawia jej poszukiwania pocieszenia i ucieczki do miejsca, gdzie potwory nie mogą jej dopaść.
Aby to zrobić, będziesz samotnie przemierzać ten zaniedbany świat, unikając potworów i zagrożeń środowiskowych, aby znaleźć stałe schronienie. Jak można się spodziewać po filmach, A Quiet Place: The Road Ahead to gra o niezwykle powolnym tempie, pozbawiona wielu pompatycznych scenerii i sekwencji akcji. Zamiast tego chleb i masło pętli rozgrywki skradają się, robiąc jak najmniej hałasu.
Jeśli grałeś Obcy: Izolacjadzięki rozgrywce w The Road Ahead od razu poczujesz się jak w domu. W jednej ręce trzymasz czujnik hałasu, który informuje Cię, ile jest hałasu w otoczeniu i ile hałasu robisz, gdy się skradasz. Dolegliwość nasila się w przypadku zbyt szybkiego otwierania drzwi, nadepnięcia na szybę lub wciągnięcia inhalatora. Tak, postać gracza Alex wymaga częstych zastrzyków leków, aby odeprzeć ataki astmy, które są spowodowane zbyt dużym wysiłkiem fizycznym lub przebywaniem zbyt blisko kosmitów.
A skoro już o tym mowa, potwory w A Quiet Place: The Road Ahead nie do końca pasują do ksenomorfów w Alien: Isolation. Chociaż podstawowe spotkania mają podobną strukturę, sztuczna inteligencja jest znacznie bardziej podporządkowana i przewidywalna, ale także mniej sprawiedliwa w swoich zdolnościach wykrywania. Czasami będziesz daleko od potworów, ale mimo to zostaniesz złapany, innym razem możesz przekraść się tuż obok nich i wszystko będzie w porządku. Gra nie oferuje nic więcej poza potajemnymi spotkaniami, w których musisz przedostać się przez duży labirynt lub obszar zagadek z utkniętym w środku potworem, co staje się męczące pod koniec sześciogodzinnej kampanii.
To powiedziawszy, jest to na tyle nowatorskie wykonanie kluczowego chwytu serii, że zaczyna się zabawnie, choć trochę poręcznie, gdy wcześniej przebrniesz przez mnóstwo opowiadania. To naprawdę denerwujące, gdy kilka pierwszych razy przypadkowo nadepniesz na odłamek szkła, słysząc, jak potwór cię wykrywa i desperacko stara się uciec po cichu.
Problem w tym, że nie ma wystarczającego znaczącego rozwoju tej mechaniki, aby utrzymać ten poziom napięcia do czasu dotarcia do dziesiątego lub jedenastego spotkania tego rodzaju. Podejmowane są wysiłki, aby to zrobić, na przykład dodając worki z piaskiem, które wylewają się i wyciszają twoją ścieżkę, oraz flary, które oświetlają drogę, ale wytwarzają ukryty hałas, który może skierować cię w strefę wykrycia potwora, ale to nigdy nie jest nic więcej niż krótka dywersja od wypróbowanej i prawdziwej metody podstępu, do której jesteś teraz przyzwyczajony.
Kiedy Twoja strategia ostatecznie sprowadza się do kucania i trzymania lewego drążka na tyle delikatnie, aby wyciszyć się na czujniku hałasu, szybko staje się frustrujące, gdy zostaniesz przyłapany i będziesz musiał odtworzyć całą sekcję – lub zmierzyć się z innym ogromnym magazynem, aby zdobyć tuż po ukończeniu jednego. A Quiet Place działa jak seria filmowa, ponieważ filmy znajdują złoty środek pomiędzy optymalizacją założeń a ich dojeniem, ale ze względu na zwiększoną długość ta gra nie oferuje tego luksusu.
Mimo że w późniejszych etapach gra staje się męcząca, w A Quiet Place: The Road Ahead jest wystarczająco dużo treści, aby fani serii mogli spróbować. Chociaż nie ma zbyt wiele, aby powiązać to ściśle z filmami, otoczenie wygląda absolutnie oszałamiająco, a pierwsze kilka godzin rozgrywki survivalowej jest naprawdę wciągające. To także zaskakująco interesująca narracja oparta na postaciach, która nieuchronnie schodzi na dalszy plan, gdy skupiamy się na podnoszeniu stawki i zmierzaniu w stronę wysokooktanowego zakończenia gry.
Jeśli szukasz trzymającej w napięciu, pełnej napięcia gry typu survival horror opartej na popularnej serii filmów, Alien: Isolation będzie dla ciebie lepszym wyborem niż A Quiet Place: The Road Ahead. Po prostu główny wątek rozgrywki nie ma wystarczającej treści, aby zachować świeżość w miarę zbliżania się ostatnich godzin, przez co masz dość założenia o kolejnym spotkaniu, zamiast go onieśmielać. Fani franczyzy z pewnością odnajdą pewną wartość w realizacji koncepcji serii, ale istnieją już znacznie lepsze alternatywy.
Ciche miejsce: droga przed nami
A Quiet Place: The Road Ahead nie zawiera wystarczających innowacji, aby zapobiec wyczerpaniu się pary w ostatnich godzinach, choć solidnie radzi sobie z replikacją tezy serii w formie gry wideo.
Plusy
- Angażujące godziny otwarcia
- Kilka ciekawych historii
- Środowiska wyglądają świetnie
Wady
- Sztywna, frustrująca sztuczna inteligencja wroga
- Spotkania, które wydają się podobne i powtarzalne
- Brak znaczącego rozwoju, który sprawi, że wszystko będzie interesujące
Wydawca udostępnił do recenzji kopię tej gry. Recenzja na PS5.