Czy rujnują doświadczenie?

W dzisiejszych czasach trudno wyobrazić sobie świat z ulepszeniami w grach i mikrotransakcjami. Przy tak wielu światowej sławy tytułach, które można łatwo pobrać za darmo, zakupy w grach stały się faktem.

Jednak nawet deweloperzy wydający tytuły w pełnej cenie detalicznej włączają się w monetyzację gier wideo. Do końca 2023 roku rynek mikrotransakcji ma być wart ponad 76 miliardów dolarów. Choć niektórzy twierdzą, że mikrotransakcje i prężnie rozwijający się rynek skórek umożliwiają graczom personalizację wrażeń w grze, wielu innych zaprzecza temu, że rujnuje to branżę, zwłaszcza jeśli chodzi o strzelanki pierwszoosobowe.

Kiedy mikrotransakcje stały się modne?

Chociaż model freemium jest dziś całkowicie akceptowalny, nie zawsze tak było. Na przełomie wieków koncepcja wydawania dodatkowych pieniędzy na grę, za którą już zapłaciłeś lub którą pobrałeś, była obca. Pierwsze kroki w stronę mikrotransakcji pojawiły się wraz z pojawieniem się DLC, w związku z czym gracze byli zmuszeni zapłacić dodatkowo, aby odblokować nowe poziomy i uzyskać dostęp do ekskluzywnej zawartości.

Współczesne mikrotransakcje stały się powszechne dopiero po premierze The Elder Scrolls IV: Oblivion w 2006 roku. Wielu graczy wyśmiewało pomysł płacenia kilku dolarów za niewiele więcej niż poprawę estetyki. Niemniej jednak przedmiot, o którym mowa, element zbroi, stał się niezwykle poszukiwany, a wielu fanów nadal płaciło za niego i pobierało go kilka lat po jego wydaniu. Kiedy smartfony obsługujące aplikacje stały się bardziej powszechne, model mikrotransakcji naprawdę zyskał na popularności.

Ile pieniędzy wydają gracze?

Pomimo tego, że jest to lukratywne źródło dochodów dla twórców gier, stosunkowo niewielu graczy tak naprawdę decyduje się na mikrotransakcje. Ostrożne szacunki sugerują, że zaledwie ok 5% graczy regularnie wydają pieniądze na mikrotransakcje. Najwięcej wydają gracze MMO – typowy gracz wydaje w ciągu swojego życia około 230 dolarów. Jednak najbardziej entuzjastyczni gracze MMO mogą wydać na nie ponad 1000 dolarów.

Firmy zarabiające na mikrotransakcjach

W świecie aplikacji i twórców gier zwykłych mikrotransakcje są czymś normalnym. Jednak nawet najwięksi twórcy gier czerpią zawrotne zyski z rynku mikrotransakcji. Activision Blizzard, firma stojąca za franczyzą taką jak Call of Duty i Diablo, przynosi szacunkową kwotę 5,8 miliarda dolarów rocznie z aktualizacji DLC, subskrypcji graczy i mikrotransakcji. Riot Games to kolejna gra wagi ciężkiej, która ogromnie czerpie korzyści z mikrotransakcji. Tutaj wszystko działa trochę inaczej, a gracze są do tego zmuszeni

wymieniaj walutę świata rzeczywistego na Riot Points. Można je następnie wykorzystać do zakupu ekskluzywnych postaci lub zaopatrzenia się w poszukiwane skórki.

Chociaż wszystko to wydaje się bezwstydnym wyciąganiem pieniędzy od chciwych twórców, musisz pamiętać, że wiele z tych gier można pobrać i grać za darmo. Innymi słowy, programiści muszą skądś czerpać zyski. Jednak monetyzacja tych tytułów nie polega jedynie na napełnieniu kieszeni Epic Games, Riot i Blizzard. W rzeczywistości mikrotransakcje pomagają utrzymać na rynku rosnący sektor e-sportu. Zarówno Riot, jak i Epic przekazały w ostatnich latach znaczne przychody z mikrotransakcji na pule nagród.

Czy mikrotransakcje dają zamożnym graczom przewagę?

Jeśli chodzi o strzelanki pierwszoosobowe, takie jak Counter-Strike: Global Offensive, wielu graczy martwi się, że brak możliwości zakupu najnowszego etui ze skórkami postawi ich w niekorzystnej sytuacji. Jednak tak po prostu nie jest. Wystarczy śledzić profesjonalistów w akcji na KOTWICA aby przekonać się, że skórki premium i ulepszenia broni nie uczynią Cię lepszym graczem. Ekskluzywne skórki mogą pomóc Ci wyróżnić się na polu bitwy, ale nie przynoszą one żadnych korzyści taktycznych. Jednak skórki z limitowanych edycji i projekty tworzone przez fanów stworzyły zupełnie inną branżę. Obecnie zewnętrzne rynki skórek oferują graczom szansę rozstania się z poszukiwanymi skórkami za znaczne sumy.


Opublikowano

w

przez

Tagi: