W ciągu ostatnich kilku tygodni i miesięcy w mediach sportowych – a dokładniej w mediach NBA – doszło do pewnego rodzaju rozrachunku, podczas którego niektórzy przedstawiciele mediów otwarcie kwestionowali swoją rolę w krajobrazie medialnym. Zostało to skrystalizowane przez Briana Windhorsta z ESPN w niedawnym podkaście, w którym po prostu ubolewał nad tym, co media zrobiły z raportami dotyczącymi NBA.
Krótko mówiąc, biznes medialny, wokół którego dorastał, tak naprawdę nie istnieje już w ten sam sposób. Zaczął biznes bardziej skupiony wokół gazet, świata, w którym czytałoby więcej ludzi i programów telewizyjnych Informacje o NBA istniały jako sposoby na poznanie graczy i wysłuchanie ich historii. Uważa, że kiedyś poświęcano więcej czasu na opowiadanie historii.
(Ta historia była częścią naszego cotygodniowego biuletynu „To nie tylko kolejna aktualizacja składu”, który jest wysyłany w każdy piątek do naszych subskrybentów. Możesz zapisz się do newslettera tutaj — to jedyny e-mail, jaki od nas otrzymasz.)
Tego rodzaju rzeczy zostały w dużej mierze zastąpione treściami, które jego zdaniem szkodzą obecnie mediom. Chcąc przyciągnąć każdego „przypadkowego” fana gorącymi ujęciami, przynętami na kliknięcia w mediach społecznościowych, 5-sekundowymi skrótami itd., nie jest to już „stary świat mediów”. Pierwsze ujęcieStephen A. Smith i gwałtowny rozwój mediów społecznościowych zastąpiły wiele z tych rzeczy — lub przynajmniej na nowo zdefiniowały to, co jest ważne w krajobrazie medialnym. Być może udało Ci się przegonić część hardkorowych fanów, próbując pozyskać nowych, przypadkowych fanów. Problem w tym, że zdobywając w ten sposób nowych ludzi, kultywujesz fanów, którzy tak naprawdę nie przejmują się tym sportem. Nie będą oglądać całego meczu i doceniać piękna tego sportu ani przejmować się sportowcami biorącymi udział w meczach, ponieważ nauczono ich, że liczy się tylko oglądanie 5-sekundowych najważniejszych momentów lub upewnianie się, że grają tak głośno tak bardzo, jak to możliwe i mówić takie rzeczy, jak Dallas Cowboys, że nigdy więcej nie wygrają Super Bowl. Jeśli całkowicie skupisz się na „uwzględnianiu debaty” jako głównym sposobie programowania, to tak naprawdę nie przyciągniesz ludzi, dla których sportowcy są czymś więcej niż tylko tematem rozmów – nie są już tak naprawdę ludźmi, oni ponownie drogowskazy.
I spójrz, każdy bierze na siebie część winy za to, że doszedł do tego punktu. Od organizacji medialnych, przez członków mediów, po samych fanów, którzy decydują się na konsumpcję tych treści. Ale kiedy ESPN zwalnia świetnego reportera i analityka jak Zach Lowe — jedna z niewielu osób, która przeprowadzała w firmie dogłębną analizę NBA — mając takich ludzi jak Stephen A. Smith i Pat McAfee wśród najlepiej opłacanych pracowników, pokazuje to, co ESPN ceni najbardziej.
Cały ten bałagan ma związek z treściami z gier wideo o tematyce sportowej, które oglądałem na YouTube przez ostatni tydzień lub dwa. Kofie tworzy na YouTube wiele świetnych treści związanych z grami wideo o tematyce sportowej (pracuje także dla SB Nation), a w niedawnym filmie opowiadał o Historia w sportowych grach wideo. W filmie opowiada o takich rzeczach, jak Pontiac College Classics w starych meczach NCAA Football/March Madness, o tym, jak radzino sobie z klasycznymi składami w niektórych starszych grach, a nawet prezentuje kilka fajnych kapsuł czasu z Piłkarze NBA zapomniałem o.
Jego film powstał po to, by pokazać, jak wspaniale jest, gdy gry sportowe zawierają w sobie prawdziwą historię, i ma rację. Gry sportowe nadal to robią, niezależnie od tego, czy jest to Storylines w MLB The Show, czy MyEras w NBA 2K. Rzecz w tym, że obejrzenie tego filmu odblokowało moje wspomnienia, gdy ponownie pomyślałem o niektórych starych rzeczach, takich jak Pontiac College Classics.
Zatem dyskusje na temat mediów NBA i takie rzeczy jak wideo Kofiego połączyły się w mojej głowie i prowadzą mnie na znajomą ścieżkę, która zaczyna się i kończy stwierdzeniem „jak kiedyś było lepiej”. Ale żeby było jasne, to nie będzie długi, przygnębiający biuletyn, w którym ubolewam nad tym, jak wygląda świat i że wszystko było kiedyś lepsze. Daleko od tego, ale wciąż muszę cię na chwilę zabrać do Mordoru, zanim wrócimy do Shire.
Szaleni Ludzie to jeden z moich ulubionych programów telewizyjnych wszechczasów, a w pierwszym sezonie jest odcinek zatytułowany „Koło”, w którym Don Draper opowiada o nostalgii podczas próby zdobycia nowego klienta. To potężna i niesamowita scena, do której wciąż będę wracać i ją oglądać od czasu do czasu, a jej celem jest wyjaśnienie, jak wielką moc mają wspomnienia.
„Nostalgia – jest delikatna, ale potężna. Teddy powiedział mi, że w języku greckim nostalgia dosłownie oznacza „ból starej rany”. To ukłucie w twoim sercu, o wiele silniejsze niż samo wspomnienie. To urządzenie nie jest statkiem kosmicznym, to wehikuł czasu. Chodzi do tyłu i do przodu. Prowadzi nas do miejsca, do którego pragniemy wrócić jeszcze raz. To się nie nazywa Koło, tylko Karuzela. Pozwala nam podróżować tak, jak podróżuje dziecko – w kółko i z powrotem do domu, do miejsca, o którym wiemy, że jesteśmy kochani”.
-Don Draper, Szaleni ludzie
Ale wspomnienia też mogą być kłamstwem, a przynajmniej czasami trochę je poprawimy w sposób, który sprawi, że będziemy tęsknić za czymś, co być może nie było tak dobre, jak myśleliśmy. Jako małe dziecko kochałam swoje życie. Nie miałem pracy, miałem wielu przyjaciół, uprawiałem dużo sportu. Pieniądze, które zarobiłem, wydawałem na wypożyczanie gier wideo lub kupowanie kart do koszykówki, a potem na magazyny Becketta, żeby sprawdzić, czy moje karty są cokolwiek warte. Następnie resztę pieniędzy wydałem na słodycze i magazyny WWF. Bycie 10-letnim dzieckiem rządziło.
Czy jednak chciałbym mieć teraz znowu 10 lat? Do diabła, nie. Lubię móc wsiąść do samochodu o 2 w nocy i kupić sobie dowolne słodycze. Mogę też dziś kupić DUŻO więcej kart do koszykówki niż wtedy – gdybym chciał, mógłbym w nich pływać. Jestem z natury pragmatykiem i myślę, że to potwierdza moje poczucie, że skrajności w tę czy drugą stronę zwykle nie są rozwiązaniem. Myślę, że zazwyczaj można znaleźć złoty środek pomiędzy dwoma biegunami. Poza tym jestem trochę dziwakiem, który nie prowadzi zbyt wiele monologu wewnętrznego. Ludzie zawsze się ze mnie śmieją, gdy tłumaczę, że tak naprawdę nie mam żadnych głosów, które do mnie mówią w mojej głowie, więc muszę zwerbalizować wiele moich myśli i absolutnie potrzebuję listy, kiedy jestem w sklepie spożywczym bo inaczej nie będę pamiętał co muszę kupić. W zasadzie jestem uosobieniem „żadnych myśli, głowa pusta.” Jeśli ktoś mnie zapyta, o czym myślę, kiedy siedzę cicho, odpowiem „nic” – bo to prawda. Oznacza to również, że nostalgia nie wywiera na mnie takiego wpływu i należę do osób, które „żyją teraźniejszością”, a nie zawsze żyją przeszłością. Mimo to nie brakuje mi mocnych wspomnień.
Więc kiedy myślę o pomyśle, że „kiedyś było lepiej” w odniesieniu do sportowych gier wideo, nie od razu pomyślałem: „O rany, te gry były lepsze”, ponieważ nigdy tak naprawdę nie czułem się w ten sposób . Wracam i cały czas gram w stare gry sportowe. Moje wspomnienia są na tym froncie żelazne. Jednak kiedy włączam starą grę sportową i gram w nią, moją pierwszą myślą zwykle nie jest „Człowieku, po prostu zrób tę grę ponownie w 2024 roku z lepszą grafiką”. Zamiast tego zwykle nudzę się po 10–20 minutach i chcę przejść do następnej gry lub po prostu wrócić do grania w nowe gry, które mam. Nadal lubię wracać do takich klasyków jak np Błyskawica NFL Lub WWF Żadnego miłosierdziaale tak naprawdę tylko z przyjaciółmi i na tym polega nostalgia. Robienie Stone Cold Stunners lub klownowanie ludzi z Kordellem Stewartem podczas rozmów z przyjaciółmi to naprawdę to, co próbuję ponownie uchwycić. Jeśli gram w te gry sam, to wszystko traci swoją tajemniczość.
Kolejna nuta nostalgii, z którą się borykam, myśląc o tym, „jak kiedyś było lepiej”, wiąże się z instrukcjami obsługi gier wideo. Ogólnie rzecz biorąc, jestem bardzo szczęśliwy, że moje życie jest „tylko cyfrowe”. W pewnym momencie miałem w domu setki płyt Blu-ray i mnóstwo gier wideo, a przez ostatnie kilka lat przeważnie je sprzedawałem lub rozdawałem. Od tego czasu kupiłem wybraną liczbę płyt Blu-ray i ważne jest, aby w jakiś sposób zachować stare gry wideo i inne formy rozrywki, ale lubię też mieć mniej rzeczy w domu.
Ale, stary, tak przegapić instrukcje obsługi.
W tej chwili siedzę na tylnym siedzeniu samochodu, otwieram tę ogromną czarną plastikową obudowę (oczywiście grałem nadal na Sega Genesis) i wysuwam z pudełka tę potężną instrukcję obsługi. Czuję ciężar tej instrukcji NHL 97 w moich rękach właśnie teraz. Strona po stronie informacje, których nie potrzebuję i nigdy więcej nie będę czytać, ale stary, to wszystko jest częścią tych chwil, zanim wrócę do domu i wyskoczę z samochodu, aby zagrać w moją nową grę. Wiem, że niektórzy ludzie chcą wszystkich nośników fizycznych, jakie tylko mogą dostać, i chcą z powrotem wszystkich instrukcji obsługi, i w pewnym sensie ja też to robię – aż do chwili, gdy przypominam sobie, że tak naprawdę nie chcę, żeby zajmowało to miejsce na półce .
To powiedziawszy, oczywistą rzeczą, nad którą ubolewam i którą wiem, jest to, że nie tylko nostalgia bawi się moim umysłem, ale wiąże się z ogromną liczbą sportowych gier wideo, w które mogliśmy grać. Czy zgadniesz, ile gier wideo na licencji NBA wyszło w 1999 roku? Dam ci chwilę (nie oszukuj), a tymczasem spójrz na okładkę magazynu WWF, na której widać Michaela Jordana z Lexem Lugerem:
(No dobra, może wrestling był po prostu lepszy w latach 90., ale moda na pewno nie.)
Przynajmniej odpowiedź według Wikipediito dziewięć gier NBA zostało wydanych w 1999 roku. DZIEWIĘĆ.
Marcowe szaleństwo 2000 przyszedł także, żeby dać nam poprawkę dotyczącą koszykówki w college’u. Oto lista:
- NBA w strefie 99 (Konami)
- NBA Showtime: NBA w NBC (W połowie drogi)
- NBA Inside Drive 2000 (Microsoftu)
- Koszykówka NBA 2000 (interaktywny Fox)
- NBA Courtside 2: z udziałem Kobego Bryanta (Nintendo)
- NBA na żywo 2000 (EA)
- NBA 2 tys (Sega Sport)
- NBA ShootOut 2000 (989 sportów)
- Mecz NBA 2000 (Oklaskiwać)
Nie mam cholernego pojęcia, ile z tych gier jest dobrych, i mówię to jako ktoś, kto w 1999 r. grał w niezdrową liczbę gier wideo (miałem jakieś 10 lat, więc moje policzki na pewno były zaparkowane przed telewizorem, kiedy byłem nie w szkole lub uprawiając sport). Założę się, że co najmniej połowa z tych gier to totalne bzdury, ale tak naprawdę pamiętam tylko granie w Inside Drive, NBA Courtside, NBA Live i NBA 2K z tamtego roku. Rzecz w tym, że choć to niesamowite, że odbyło się dziewięć meczów, a wybór jest świetną rzeczą, nie jest tak naprawdę zaskoczeniem, że w ciągu 3-4 lat graliśmy już w około 4-5 meczów na licencji NBA rocznie. Myślę, że można śmiało powiedzieć, że nawet będąc zagorzałym graczem sportowym, trudno jest uzasadnić te wszystkie gry wydawane co roku, ponieważ nie ma wystarczającej liczby ludzi, aby zagrać w dziewięć gier poświęconych temu samemu sportowi.
Kontrapunktem jest stwierdzenie „no cóż, każdy z tych seriali prawdopodobnie miał fanów” – i to prawda. Jednak wielu z nich prawdopodobnie po prostu nie zdawało sobie sprawy, że gra w gównianą wersję tego sportu, ponieważ nie mogli wypróbować wszystkich dziewięciu gier. Jeśli jesteś w pewnym wieku, pamiętasz, jak błagałeś rodziców o tę jedną grę lub chodziłeś do Blockbuster i zamawiałeś jedną grę na weekend. Grałeś w tę grę, nawet jeśli była to bzdura, ponieważ to wszystko, co miałeś. Wiedziałem po wynajęciu Supermana 64 że to był tyłek. Ale i tak grałem przez cały weekend, mimo że nie udało mi się przejść pierwszego etapu i okłamywałem siebie, że nie było tak źle, bo co innego miałeś zamiar zrobić?
Oczywiście istnieje miejsce, w którym można znaleźć się gdzieś pomiędzy dwoma skrajnymi latami 1999 i 2024 i możemy mieć nadzieję, że wydawcy gier wideo w pewnym momencie to odkryją, ale nadal nie wyobrażam sobie grania w więcej niż 2-3 mecze NBA rocznie – i ja uwielbiam koszykówkę i gry wideo (czy jesteś zszokowany, gdy dowiadujesz się o mnie tych dwóch rzeczy? Przypuszczam, że jeśli to czytasz, lubisz też sportowe gry wideo!). Więc chociaż mogę pomarzyć o roku 1999 i całej tej historii selekcji, które miałem na wyciągnięcie ręki, też nawet nie chcę takiego wyniku.
Zamiast tego chcę tego szczęśliwego środka. Kiedyś było lepiej, to prawda, ale nie chcę też przeglądać sześciu przeciętnych gier ani mieć na półkach 55-stronicowych instrukcji obsługi. Byłbym zadowolony z jeszcze kilku gier, a cały papier i plastik nadal możesz zatrzymać.