Recenzja: Yars Rising (Nintendo Switch)

Yars Rising to platformówka akcji na Nintendo Switch. Pochodzi od tych sprytnych ludzi z WayForward, znanych między innymi z fantastycznej serii Shantae. Yars Rising dodaje kolejne piórko do czapki zespołu, biorąc klasyczną strzelankę Atari i przerabiając ją na potrzeby nowego gatunku i odbiorców. I to całkowicie działa.

Podążamy za przygodami Emi, młodej kobiety (nie nazywajmy jej dzieckiem!), która pracuje w biurze megakorporacji znanej jako QoTech. Oczywiście firma okazuje się zła, a Emi, utalentowana hakerka komputerowa, musi uciec z budynku. Gdy próbuje uciec z blokady, sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna. Teraz Emi musi nie tylko uratować siebie, ale i cały świat.

Rozgrywka jest podzielona na dwie części. Główną mechaniką jest strona platformowa, która obejmuje bieganie, skakanie, strzelanie i różne inne zestawy ruchów. Ma bardzo metroidowy klimat, z labiryntowymi korytarzami do przemierzania, gdy mapa rozwija się wokół ciebie. Platforma jest satysfakcjonująca, ze zwykłymi laserami, ruchomymi platformami, wrogami do uniknięcia lub pokonania i walkami z bossami. Podobało mi się również odblokowywanie większej liczby ulepszeń dla Emi, takich jak skakanie po ścianach i rażenie energią. Jest wystarczająco dużo różnorodności, aby utrzymać cię w napięciu, a hojne punkty zapisu oznaczają, że nie ma potrzeby cofania się lub powtarzania sekcji.

Yars Rising - Nintendo Switch - ekran 1

W rzeczywistości ogólny poziom trudności jest całkiem dobrze wyważony. Emi ma pasek zdrowia, zaczynający się od 100% i zbliżający się do 0%, gdy ulega atakom. Niektórzy wrogowie upuszczają uzupełnienia energii po porażce, pomagając Emi odzyskać utracone zdrowie. Odblokowywane odznaki pozwalają Emi zwiększyć jej całkowite zdrowie, między innymi, wzmacniając umiejętności w tandemie z nowymi i groźniejszymi wrogami. To tempo działa dobrze.

Dodanie tego systemu odznak to fajny sposób na ich wyposażenie. Zamiast móc wyposażyć, powiedzmy, tylko trzy na raz, istnieje unikalny system podobny do Tetrisa, który pozwala przypisać tyle, ile zmieścisz w specjalnej przestrzeni. Odznaki mają formę blokowych kształtów i jeśli możesz dopasować te kształty do symbolu kosmity podobnego do Atari, te odznaki są użyteczne. Na początku jest oczywiście dużo miejsca, ale gdy odblokujesz całą masę ulepszeń, jest to przyjemny sposób na przearanżowanie i wyposażenie swoich ulubionych.

Wracając do rozgrywki, druga część to minigierka oparta na oryginalnym tytule Atari, Yars Revenge. Jeśli nie znasz tej gry z 1981 roku (a ja nie znałem), to dotyczy ona kosmicznego robaka — sterowanego przez ciebie — który musi przebić się przez różne tarcze, aby uwolnić specjalny pocisk i zniszczyć wrogi statek. Istnieje wiele wariantów tego, jak to się rozgrywa, w tym wrogowie ścigający cię, specjalne tarcze, które trzeba najpierw zniszczyć, lub strumienie wrogów, do których można strzelać, jak w Galaga.

Yars Rising - Nintendo Switch - ekran 3

Sprytnym haczykiem jest to, że te mikrogry są okresowo uwalniane jako część prób hakerskich Emi podczas ucieczki z budynku. Zamknięte drzwi? Lepiej zagrać w minigrę. Czas na ulepszenie? Kolejna minigierka! Bonusowy ukryty pokój z opcjonalnym przedmiotem kolekcjonerskim? Lepiej uwierz, że nadszedł czas na kolejną minigierkę.

Te krótkie minigry „hakerskie” ładnie przerywają platformówkę. Czasami są też dość trudne, choć jest na to sposób. Jeśli giniesz zbyt często, otrzymujesz kilka opcji, które ułatwiają sprawę, zapewniając swego rodzaju nieśmiertelność. Możesz wybrać, czy ta opcja ma być wyświetlana ponownie później, czy nie. To kolejny świetny sposób na zrównoważenie trudności.

Jest kilka innych rzeczy, które kocham w Yars Rising. Po pierwsze, styl. Wszystko wygląda pięknie. To dwuwymiarowa platformówka, która w jakiś sposób wydaje się trójwymiarowa. Częściowo wynika to ze sposobu, w jaki Emi może używać przestrzeni tła, aby unikać przeszkód i wrogów, na przykład schować się w szczelinie. Ale same modele postaci są renderowane w schludny sposób, który nadaje im głębi i dodaje charakteru.

Yars Rising - Nintendo Switch - ekran 2

Uwielbiam też dialogi. Historia płynie szybko i płynnie, gdy Emi komunikuje się przez radio ze swoimi przyjaciółmi na zewnątrz. Gdy prowadzą ją przez ochronę budynku, jest mnóstwo dynamicznego humoru. Część z nich może wydawać się nieco banalna, wyraźnie naśladując sposób mówienia dwudziestoparolatków, ale mimo to wydało mi się to zabawne. Każda postać wydaje się również wyjątkowa, z różnymi emocjami, które napędzają jej historię.

Wspaniała praca głosowa uzupełnia tę narrację. Postać Emi, w szczególności, jest wyrażana z taką pasją i humorem, że chciałem usłyszeć ją mówiącą, zamiast szybko czytać i pomijać tekst. Brawo dla zaangażowanych aktorów.

Muzyka również jest warta uwagi. W tle ładnie odtwarza się optymistyczna ścieżka dźwiękowa oparta na syntezatorach, a piosenki zmieniają się, jakby Emi słuchała swojej ulubionej playlisty na Spotify. Na górze ekranu można nawet zobaczyć tytuły piosenek. Dobrze pasuje do estetyki i charakteru. Dobrze zrobione.

Yars Rising brzmi całkiem nieźle, prawda? Tak jest. Moim jedynym prawdziwym problemem z tą grą jest obecność kilku irytujących ekranów ładowania. Choć są stosunkowo krótkie (trwają od 5 do 10 sekund każdy), pojawiają się trochę za często. Gra zatrzymuje się, aby załadować nowe sekcje co trzy lub cztery ekrany rozgrywki, co przerywa płynność. Staje się to bardziej zauważalne w dalszej części gry, gdy w grę wchodzi odrobina cofania się, co oznacza, że ​​poruszasz się szybciej przez każdy pokój. To wcale nie jest coś, co mogłoby złamać zasady, ale wydaje się, że można było tego uniknąć.

Ogólnie rzecz biorąc, Yars Rising to świetna platformówka z satysfakcjonującymi łamigłówkami i elementami strzelania. Podobała mi się historia, a także sprytne zintegrowanie klasycznej gry Atari. Pomijając kilka irytujących ekranów ładowania, jest to gra zdecydowanie warta sprawdzenia.


Opublikowano

w

przez

Tagi: